Wszystko albo nic. Jeden z najczęściej popełnianych błędów przy odchudzaniu.

Na odchudzaniu znam się jak mało kto, robiłem to dziesiątki razy. Problem w tym, że wielokrotnie wracałem do nadwagi. Przyczyn było wiele, niemniej jedna z nich to wpisywanie się w maksymę “wszystko albo nic”. Na czym to polega? Kiedy podejmuję decyzję, że koniec z niezdrowym jedzeniem, teraz będę jadł już tylko zdrowo, regularnie ćwiczył i w ogóle to przyjdzie forma życia, wszystko idzie pięknie. Problem pojawia się, gdy w moje ręce wpadnie jakiś niezdrowy słodycz. Jeśli się złamię, całą dietę szlag trafia, bo przecież dzisiejszy dzień i tak jest zmarnowany, od jutra zaczynam znowu itp. Niestety często “odjutro” przychodzi dopiero przy okazji kolejnego przerażenia towarzyszącego stanięciu na wadze lub w trakcie przymierzania nowych spodni. 

Ostatnio na spokojnie przeanalizowałem temat. Zastanawiałem się dlaczego tak robię i przede wszystkim jak mogę to zmienić. Doszedłem do wniosku, że przyczyną takiego zachowania jest u mnie właśnie zasada “wszystko albo nic”. Jeśli nie daję sobie przestrzeni na niezdrowe odstępstwa od normy, to z jednej strony każdy słodycz lub fastfood, który pojawi się przed moimi oczami staje się niczym nieosiągalny skarb, nagroda, której nie mogę dostać. Z drugiej strony, gdy przegram walkę czuję wyrzuty sumienia, a moje poczucie własnej wartości mocno spada. A co najlepiej nadaje się na krótkoterminową poprawę nastroju? Jasne, że słodycze! Moja wola i tak jest już słaba, a na wyciągnięcie ręki są te wszystkie pyszności… do tego dochodzi jeszcze wspomniane wcześniej “odjutro”, które zapewnia spokojną głowę. Gotowy przepis na oddanie się słodkiemu obżarstwu, które wspierane przez ciało migdałowate może doprowadzić do bólu brzucha z przejedzenia (o ciele migdałowatym pisałem tutaj). 

Zastanawiając się nad tym, co zrobić aby ustrzec się przed wpadkami doszedłem do wniosku, że już samo założenie jest błędne. Nie dając sobie przestrzeni na popełnienie błędu sam skazuję się na porażkę. Drugą kwestią jest reakcja na niezdrowy posiłek. Zamiast się dołować i poddawać należy raczej przyjąć strategię dziecka uczącego się chodzić. Po każdym upadku trzeba się podnieść i próbować dalej, najlepiej od razu. Im więcej razy się podniosę, tym mniejsza szansa na to, że znów upadnę. 

Jeśli ty również masz problem z porzucaniem założeń diety po porażce, to oderwij się na chwile od tematów żywieniowych i wyobraź sobie, że prowadzisz firmę, niech to będzie punkt usługowy. Aby zarobić na siebie i koszty musisz zarobić codziennie powiedzmy 200 zł. Jesteś w stanie obsłużyć dziennie od 3 do 7 osób. Jeśli przyjmiesz 3 klientów, to oczywiste jest, że możesz poświęcić im więcej czasu, ale za dłuższą usługę musisz policzyć więcej np. 70 zł. Przy większej ilości klientów nie poświęcisz im tyle czasu, ale usługa może być tańsza i tak np. przy 5 osobach mogą zapłacić np. 40-50 zł za usługę, a przy 7 klientach 30 zł. 

Załóżmy, że w dniu dzisiejszym masz zapisanych 5 klientów, z których każdy zapłaci po 50 zł. Problem w tym, że trzeci z kolei nie jest zadowolony z usługi, po prostu schrzaniłeś robotę i klient za nią nie płaci. Co zrobisz? Załamiesz się i obsłużysz źle również kolejnych klientów?A może będziesz starać się odrobić stratę? Odpowiedź jest oczywista. 

To teraz wróćmy do jedzenia, nie porzucając powyższego przykładu. Te 200 zł to wartości odżywcze (witaminy, minerały, białka, tłuszcze i węglowodany niezbędne do funkcjonowania), które powinniśmy dostarczyć naszemu organizmowi do prawidłowego funkcjonowania. Jeśli zawalimy jeden posiłek i zamiast wartościowych składników dostarczymy tylko puste kalorie, możemy to jeszcze odrobić kolejnymi daniami. Co ważniejsze, możemy nawet zaplanować, że raz na jakiś czas coś się nie uda, ale jeśli odpowiednio to rozplanujemy i nie poddamy się niepowodzeniem, nic się nie stanie! 

To takie proste, ale do tej pory jakoś nie docierało to do mnie. Teraz, jeśli nawet potknę się i zjem np. na drugie śniadanie słodkie ciastko czy batonik, wyobrażam sobie, że jestem biznesmenem, który może odrobić stratę i zamiast oddawać się niezdrowym przyjemnościom, już myślę o tym, co zdrowego wrzucę na talerz za kilka godzin. Tego również Wam życzę.

Jeżeli podobał Ci się ten wpis i chciałbyś czytać więcej podobnych, zapisz się na mój newsletter. Bardzo pomoże mi to w rozwijaniu bloga. Z góry dzięki! 

Tagi: