Co mają wspólnego koń i zdrowa żywność?

Jesteś tym co jesz. W naszych czasach to powiedzenie jest jeszcze bardziej aktualne, chociaż wydaje mi się, że można by je jeszcze uwspółcześnić dodając: “Jesteś tym co jesz, z kim jesz, co fotografujesz i udostępniasz w sieci”. Jedzenie stało się nie tylko przedmiotem pożywienia, dostarczania wartości odżywczych i zaspokajania głodu. Jest elementem kultury, sposobem definiowania siebie, świadczy o pozycji, guście, a nawet stylu życia. Bo żyjemy w czasach, gdy w zaledwie kilka chwil – za odpowiednią opłatą – możemy otrzymać talerz z potrawami i składnikami każdej kuchni świata. Jednocześnie nigdy przedtem ludzkość nie wyrzucała i marnowała tak wielkich ilości żywności.

Jeśli już mowa o żywności, to czy jesteś pewien, że to co konsumujesz na pewno nią jest? Jaka jest definicja żywności? Idąc za wikipedią będzie to:

“Żywność (lub środek spożywczy) – w znaczeniu potocznym wszelkie pojedyncze środki spożywcze (tj. substancje chemiczne lub ich mieszaniny, zawierające składniki odżywcze), pochodzenia mineralnego, roślinnego lub zwierzęcego, surowe lub przetworzone, przeznaczone w stanie naturalnym lub po przerobieniu, do spożywania przez ludzi, a także zestawy tych środków spożywczych, w postaci potraw lub posiłków.”

Biorąc pod uwagę tę definicję, wygląda na to, że wszystko jest OK. Jednak co jeśli przyjrzymy się etymologii słowa żywność? Słowo “żywność” powiązane jest bezpośrednio z czasownikiem “żywić”, który oznacza mniej więcej tyle, co dostarczać pokarm w celu podtrzymania i rozwoju życia.

Czy idąc tą drogą dalej jesteś pewien, że wszystko co jesz jest żywnością? Czy słodycze, produkty mocno przetworzone, pełne konserwantów, dodatków takich jak ulepszacze, cukier, spulchniacze, tłuszcze trans i co tam jeszcze producenci wrzucą, powodują, że jesteśmy zdrowsi, a nasze życie się rozwija?

Obawiam się, że każdy z nas w swoim menu znajdzie produkty, które nie przeszłyby testu żywności. Sam mam słabość do słodyczy, wypiję czasem piwo, a do niego dorzucę chipsy. Czy to oznacza, że czas to zmienić? Oczywiście, że nie, jeśli jest to sporadyczne. Problem pojawia się, gdy do naszych brzuchów trafia więcej śmieciowego jedzenia niż normalnego.

Pomyślisz pewnie – to mnie nie dotyczy. Nie? To poczytaj etykiety, zapytaj o skład pieczywa, które kupujesz albo wędliny na wagę, nie mówiąc już o innych daniach typu fix/mix/instant itp. Dodajmy do tego, że nie jesteśmy w stanie zweryfikować sposobu przyrządzania ani świeżości półproduktów z których wytwarzane jest to, co mamy zamiar włożyć do koszyka. Nie wszystkie dania tego typu są złem wcielonym, ale alarmująca powinna być dla ciebie niska cena, która najprawdopodobniej oznacza, że produkt naszpikowany jest tanimi wypełniaczami, substancjami wzmacniającymi smak, konserwantami i cukrem.

Ciągle zastanawiam się, jak to jest, że jesteśmy skłonni wydać setki złotych na różnego rodzaju kuracje, przyrządy czy substancje mające przywrócić nam zdrowie, a oszczędzamy na jedzeniu. Często wpychamy w siebie bezwartościowe, a nawet szkodliwe g*wno, którego nie tknął by pies czy szczur, a potem dziwimy się: skąd te kilogramy, dlaczego czuję się tak okropnie, skąd te problemy zdrowotne? Chyba już znasz odpowiedź.

Na koniec wyobraź sobie, że jesteś właścicielem konia, albo psa, który zdobywa wszystkie nagrody na międzynarodowych konkursach, a tobie przynosi olbrzymie zyski i zapewnia godne życie. Czy karmiłbyś go najtańszą karmą wątpliwej jakości? W takim razie dlaczego robisz to sobie?

Jeżeli podobał Ci się ten wpis i chciałbyś czytać więcej podobnych, zapisz się na mój newsletter. Bardzo pomoże mi to w rozwijaniu bloga. Z góry dzięki! 

Tagi: