Trenuj tylko minutę dziennie i wygraj wymarzoną sylwetkę

Nie jestem gościem z niesamowicie silną wolą. Do tego lubię dobrą zabawę, smak piwa i słodycze, a i na widok fastfoodów zdarza mi się cieknąć ślinka. Z tego też powodu mam za sobą wiele niepowodzeń związanych z redukcją masy ciała i czasem miałem wrażenie, że moje życie jest odwieczną karuzelą przeplatających się okresów zdrowego odżywiania i napadów wilczego głodu oraz obżerania się słodyczami i niezdrowymi przekąskami. Na szczęście od jakiegoś czasu udaje mi się ustabilizować te huśtawki apetytu. Bardzo pomocne jest w tym jedno ćwiczenie, które poznałem czytając książkę z pozoru nie związaną z tematem odżywiania, a rozwoju osobistego. Wystarczy poświęcać mu jedynie minutę dziennie! O tym jednak za chwilę.

We wpisie pt. “Tym razem schudniesz! Czyli odpowiedź na pytanie: dlaczego zwykle nie trzymamy diety?” opisałem jak działa nasz mózg, w trakcie gdy jesteśmy na znacznym deficycie kalorycznym (przyjmijmy, że będzie to każdy deficyt powyżej 500 kcal). Nasza podświadomość myśli wówczas, że jesteśmy w stanie zagrożenia głodem, dlatego często bez zastanowienia rzucamy się na każde skondensowane źródło energii, które niespodziewanie zostanie nam podsunięte pod nos.

Jedną z metod obrony przed tym zjawiskiem jest nie obcinanie sobie kalorii aż tak drastycznie. Jeżeli jednak będziemy trzymać się deficytu na poziomie 500 kcal, wówczas powinniśmy tracić około 0,5 kg tygodniowo. Nawet przy tak niewielkiej redukcji kalorii nie mamy jednak gwarancji, że nasz mózg nie uzna jej za zagrożenie i mimo to zdarzy nam się niekontrolowane obżarstwo. Jak więc się przygotować? Z pomocą przychodzi nam jedna z technik japońskiej filozofii biznesowej kaizen – rzeźbienie umysłu.

Rzeźbienie umysłu to technika polegająca na codziennym ćwiczeniu w swej głowie zachowań, które chcemy wypracować u siebie w prawdziwym życiu. Jeżeli więc jesteśmy na diecie i często zdarza nam się ulegać pokusie np. zakupu batonika w przydrożnym kiosku, wyobrażamy sobie siebie idącego ulicą i widzącego oddalony od siebie kiosk. Wizualizujemy sobie nieodpartą ochotę na batonika. Ważne jest, aby w naszym wyobrażeniu obecne było jak najwięcej szczegółów doświadczanych w prawdziwym życiu. Myślimy więc o tym, jak jestesmy ubrani, wyobrażamy sobie lekki wiaterek, który muska nasze policzki, czujemy zapach spalin przejeżdżających samochodów, słyszymy szum drzew itp. I właśnie w tych bardzo szczegółowo określonych okolicznościach wyobrażamy sobie, jak myśl o zakupie batonika przychodzi do nas, a następnie spokojnie jej się sprzeciwiamy, mijamy kiosk bez słowa i w najbliższym sklepie kupujemy jabłko, które pałaszujemy skupiając się na wszystkich związanych z tym doznaniach smakowych.

Takie ćwiczenie wykonujemy tylko przez minutę dziennie, na przykład w drodze do pracy, albo tuż po wstaniu z łóżka.

O co w tym chodzi i po co to robić? Okazuje się, że nasz mózg nie do końca widzi różnicę między tym co dzieje się na jawie, a tym, co sobie wizualizujemy i w trakcie naszego minutowego treningu mentalnego tworzy połączenia, które wykorzysta również gdy nieprzewidziany atak kalorii wystawi nas na próbę.

Jest jednak małe “ale”. Trening musimy wykonywać codziennie. Regularność jest tutaj kluczem, a zagrożeniem jej utrzymania może być to, że efekty nie muszą pojawić się natychmiast.

Jak zabrać się za minutowy trening rzeźbienia umysłu? Na początek zastanów się, w jakich sytuacjach najczęściej zdarza ci się poledz, a następnie stwórz sobie ich listę wraz z pożądaną reakcją. Poniżej zamieszczam przykładową listę do zastosowania:


Na początku możesz ćwiczyć z kartką, np. przy śniadaniu lub obiedzie. Włóż ją sobie do portfela albo przyklej do monitora i ustaw przypomnienie w telefonie, żeby lista nie została kolejnym niespełnionym postanowieniem. Po pewnym czasie kartka nie będzie już potrzebna i zaczną pojawiać się pierwsze efekty. Nie spoczywaj na laurach i nie przestawaj ćwiczyć!

Życzę wytrwałości i trzymam kciuki za wasze jednominutowe treningi!

Jeżeli podobał Ci się ten wpis i chciałbyś czytać więcej podobnych, zapisz się na mój newsletter. Bardzo pomoże mi to w rozwijaniu bloga.
Z góry dzięki! 

Tagi: