FIT CZY KIT? Czyli o co chodzi z mlekiem bez laktozy?

Wiele moich przemyśleń dotyczących żywienia zaczyna się na zakupach. Nie inaczej było tym razem. Kończyłem właśnie cotygodniowy zaciąg produktów spożywczych w wielkim hipermarkecie. Tak się składa, żę akurat u nich nabiał znajduje się na końcu mojej myśliwskiej ścieżki. Kiedy dotarłem “na mleko”, moją uwagę przykuł kolor fioletowy, a raczej znaczna ilość półek ozdobionych właśnie tym kolorem, który – w odniesieniu do mleka – przyjął się jako oznaczenie produktu bez laktozy.

Postałem chwilę i okazało się, że ludzie bardzo chętnie wybierają właśnie ten rodzaj mleka. Mam szczęście pracować w firmie, która zapewnia pracownikom kawę, herbatę i mleko. Również w biurze bezlaktozowy wariant zabielacza do kawy święci spore sukcesy. Zacząłem zastanawiać się skąd taka popularność opcji, o której jeszcze kilka lat temu w Polsce nikt nie słyszał. Czy naprawdę tak wiele osób cierpi na nietolerancję laktozy?

Wiele wskazuje na to, że sytuacja ma się podobnie jak w przypadku glutenu. Rezygnacja z produktów mlecznych lub zamienianie ich na bezlaktozowe stała się po prostu… modna. I choć faktycznie część populacji cierpi na niedobór laktazy – enzymu rozkładającego laktozę na glukozę i galaktozę, czyli cukry proste – to w znakomitej większości konsumenci “fioletowego mleka” robią to, bo wydaje im się, że tak jest bardziej fit.

Paradoksalnie jest jednak zupełnie odwrotnie! W mleku bezlaktozowym laktoza jest już rozłożona na glukozę i galaktozę, przez co wydaje się ono słodsze i ma wyższy indeks glikemiczny. Spożywanie mleka bez laktozy może więc powodować większy wyrzut insuliny przez trzustkę, szybsze uczucie głodu, problemy z insulinoopornością itp. Oczywiście samym mlekiem nie powinniśmy zrobić sobie krzywdy, jednak jeśli nasza dieta jest uboga w błonnik i obfituje w wysoko przetworzone produkty bogate w cukry proste, to może być to kolejna cegiełka położona pod fundamenty problemów z glikemią.

Po raz kolejny okazuje się, że prościej znaczy lepiej i jeśli nie macie problemów z niedostateczną produkcją laktazy, to lepiej darujcie sobie mleko bezlaktozowe, bo może to przynieść więcej problemów niż pożytku. Dodatkowo, cena jest również nieco wyższa od zwykłego. Ponadto, spożywanie mleka pozbawionego laktozy bez problemów z jej metabolizowaniem może zadziałać jak samospełniająca się przepowiednia, gdyż brak laktozy w diecie hamuje wydzielanie laktazy przez organizm.


Jeżeli podobał Ci się ten wpis i chciałbyś czytać więcej podobnych, zapisz się na mój newsletter. Bardzo pomoże mi to w rozwijaniu bloga.
Z góry dzięki! 

Łukasz

Tagi: